„Wszystko zaczęło się
nagle. Najpierw jeden, później następny i następny. Po paru dniach
zainfekowanych były setki ludzi, po tygodniu - tysiące, a po miesiącu –
miliony. Wtedy dotarło do nas, że tego nie zatrzymamy. Nie powstrzymamy
wielomilionowej armii żywych trupów, dla których jedynym celem jest zabicie
wszystkiego, co jeszcze żyje – totalna apokalipsa. Ci, którzy przeżyli
postanowili uciec, schować się i przetrzymać.
I tak powstały kolonie
- ogrodzone obozy w lasach, których mieszkańcy próbują stworzyć namiastkę
normalnego życia w tym porąbanym świecie. W świecie pełnym zombie,
narastającego strachu i psychozy, w świecie głodu, zezwierzęcenia i wzajemnych
podejrzeń nie będzie to jednak takie proste. A nadchodzi zima...”
Nie, nie jest to wprowadzenie do najnowszego filmu katastroficznego, nie
jest to komiks ani też kolejna gra komputerowa o zombie, ale coś o wiele, wiele
lepszego... To wstęp do instrukcji fantastycznej gry planszowej, stworzonej
przez Jonathana Gilmoura i Isaaca Vegi, a wydanej przez wydawnictwo CUBE.
Martwa Zima: Gra Rozdroży to gra, która przeniesie Ciebie i Twoich przyjaciół w
krajobraz apokaliptycznej zimy, pełny czających się zewsząd zombiaków. Celem
gry jest przetrwać. Być może brzmi to banalnie, ale wierzcie mi, gra ta
absolutnie pozbawiona jest banałów, czy to pod względem zasad, czy fabuły.
Zasady są bardzo, ale to bardzo skomplikowane, mimo że sam cel jest, jak już
wspomniałam, dosyć jasny: przetrwać. Myślicie pewnie „Ok, ale co to znaczy
przetrwać? Mamy zaszyć się w jakimś bezpiecznym miejscu i przeczekać nawałnicę?”.
Nic bardziej mylnego. Na początku gry każdy z graczy losuje cztery postaci i
wybiera dwie z nich. Każda postać ma swoje indywidualne cechy i możliwości, zatem
wybór odpowiednich bohaterów ma ogromny wpływ na dalsze losy gry. Kiedy już
wybierzemy swoje postaci, umieszczamy je w kolonii i przystępujemy do pozostałych czynności, takich jak wylosowanie
celów ukrytych i celu głównego. Cel główny to przetrwanie określonej ilości
rund, natomiast cel ukryty może być różny. Każdy z graczy ma inny cel, nie
zawsze zgodny z celem głównym kolonii. W grze jest opcja gry ze zdrajcą –
oznacza to, że jeden z graczy w ukryciu działa na szkodę kolonii. Przykładowo,
celem takiego gracza może być porażka kolonii lub innych graczy. Jak można
działać na szkodę innych?
W każdej turze losuje się nowe zagrożenie, którym
może być na przykład uzbieranie konkretnej ilości paliwa lub innego surowca.
Niewykonanie zadania wiąże się z konsekwencjami, które mogą doprowadzić do
przegrania całej gry. Zadaniem zdrajcy będzie zatem dołożenie wszelkich starań,
by kolonii się nie powiodło. Wróćmy jednak do naszych bohaterów. Ogromny plusem
gry jest to, że tworzy rozbudowany, realny świat. Mamy do dyspozycji aż siedem
lokacji: kolonię, komendę, stację paliw, szkołę, szpital, sklep spożywczy oraz
bibliotekę. Za pomocą naszych bohaterów możemy przemieszczać się po planszy i
przeszukiwać wymienione miejsca w poszukiwaniu najrozmaitszych przedmiotów,
począwszy od pożywienia i leków aż po scyzoryk czy śniegowce. Jednak każdy taki
ruch wiąże się z pewnym ryzykiem. Pomijając oczywiście czające się na nas hordy
wygłodniałych zombie. Aby przenieść naszą postać z jednego do drugiego miejsca,
musimy wykonać rzut kością. Nie jest to jednak ta tradycyjna, tak dobrze nam znana
z innych gier. Kość ryzyka, bo tak się ona nazywa, jest dwunastościenną kością
z symbolem rany, odmrożenia lub ugryzienia. Może być też tak, że wypadnie na
czystą ściankę i wtedy, uff, nic się nie dzieje. W pozostałych przypadkach jesteśmy w większych lub mniejszych tarapatach... Co
by jednak nie zdradzić zbyt dużo, na tym zakończymy kwestie zasad gry.
Przejdziemy natomiast do istotniejszej kwestii, a mianowicie, dlaczego ta gra
jest tak wciągająca i wyjątkowa, mimo że dotyka tematyki jednak dosyć
oklepanej.
Przede wszystkim gra ta posiada wachlarz scenariuszy i możliwości. Możemy podejmować różne decyzje, dobierać inne cele i zagrożenia, wybierać coraz to inne postaci, dzięki czemu każda rozgrywka jest zupełnie inna. Opcja ze zdrajcą wprowadza do gry dodatkowe emocje... kto chce nam pokrzyżować plany, kto jest z nami, a kto przeciwko nam, kogo lepiej wygnać z kolonii? Nie ma zatem dwóch takich samych rozgrywek. Ponadto gra ta bardzo działa na wyobraźnię, możemy poczuć się, jakbyśmy faktycznie walczyli o przetrwanie. I co najważniejsze, musimy współpracować z innymi graczami, bez tego gra nie ma najmniejszego sensu. Można więc powiedzieć, że Martwa Zima uczy pracy w grupie, choć czasem przyjazne stosunki mogą zostać wystawione na próbę, zwłaszcza jeśli okaże się, że jest wśród nas zdrajca...;)
Na koniec dodam jeszcze, że Martwa Zima to dość spora inwestycja, bo wersja podstawowa kosztuje jakieś 150 – 200 zł, a do tego wychodzą dodatki, które na pewno będą nas kusić nowymi bohaterami lub lokacjami. Czy warto? Moim zdaniem warto, a jeśli taki wydatek nie wchodzi u Was w grę, zawsze można pomyśleć nad jakąś zrzutą, w końcu sami i tak nie będziecie grać!
Martyna: Na pewno jest bardzo
skomplikowana, trzeba dużo myśleć. Ale to dobrze, przynajmniej jest ciekawie!
|
Kuba: Raz byłem zdrajcą i wszystkich
ograłem. Wspaniałe uczucie!
|
Konrad: Jak już się załapie o co
chodzi, to jest super, im więcej gram, tym więcej możliwości się przede mną
otwiera.
|
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń