Akinator, kartka na czole, kim jestem. Naprawdę nie wiem, jaka jest
oficjalna nazwa tej gry, ale wiem jedno, jest to zdecydowanie najprostsza, a
przy tym najzabawniejsza gra, w jaką zdarzyło mi się grywać. Idealnie sprawdza
się na kameralne posiadówki z przyjaciółmi, na wypad do pubu, czy nawet przy
kuchennym stole w gronie rodziny. Gra ta jest naprawdę minimalistyczna,
potrzebujemy jedynie karteczek, długopisu i czegoś, co przyklei nam kartkę do
czoła, choć do tego doskonale sprawdzi się również nakrycie głowy, za które
można kartkę wetknąć i też pięknie się trzyma. Wierzcie mi, widok bliskiej
osoby z kartką na czole czy wetkniętą za wstążkę kapelusza jest bezcenny.
Szczególnie jeśli dana postać jest kimś zabawnym, zwłaszcza w połączeniu z
czołem naszej bliskiej osoby. Ale o co w ogóle chodzi, zapytacie. Otóż gra
polega na tym, żeby na kartce papieru napisać jakąś ogólnie znaną osobę, taką,
żeby wszyscy gracze, a już na pewno ten, który użyczy swego czoła, znał daną
postać. Może to być celebryta, sławny naukowiec lub jakaś postać fikcyjna.
Następnie przyklejamy bądź też montujemy karteczkę na czoło osoby po naszej
prawej stronie. Dalej sytuacja trochę się komplikuje, bowiem zasady są różne,
ale w wersji, w którą grałam ja, wygląda to tak: osoba, która zaczyna grę,
zadaje pytanie, dotyczące postaci, którą ma na czole, w taki sposób, aby odpowiedź na dane pytanie mogła brzmieć tylko „tak” lub
„nie”. Jeśli pozostali gracze odpowiedzą „tak”, zadaje kolejne pytania aż
padnie odpowiedź „nie”. Wtedy następny gracz zadaje pytania dotyczące swojej
postaci. Proste, prawda? A ile przy tym zabawy! Dzięki swej prostocie można
grać w tę grę niemal wszędzie i w każdych warunkach. Jest to zdecydowanie mój
numer jeden wśród gier towarzyskich!
Poniżej znajduje się fragment filmu Quentina Tarantino "Bękarty wojny", w którym bohaterowie grają w tę właśnie grę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz