Kolejna gra, którą opisujemy na blogu również – tak jak poprzednia – ma pewien związek z bogaceniem się. Karaiby. Plaże. Laguny. I skarby ukryte na dnie morza – pozostałości po kontrabandzie przemycanej pod nosem Royal Navy? Kto nie marzył o zagarnięciu choć części dla siebie?
Dla osób zgłodniałych przygody doskonałą zabawą mogą być „Poszukiwacze skarbów”. Ta wydawana przez Egmont gra planszowa pozwala na wcielenie się w osobę zarządzającą całym „skarbowym” przedsięwzięciem i rywalizację z innymi potencjalnymi krezusami.
Powyżej przedstawiona jest plansza do gry (ponadto w zestawie są pionki i różnego rodzaju karty funkcyjne). Rozgrywka toczy się przez dziesięć „dni”, a każdy z nich to dwie tury – dzień i wieczór. Na początek gracze dostają do rozdysponowania ustaloną ilość pieniędzy, które mogą wydać w miejscach na wyspie takich jak tawerna czy sklep. Wszystko sprowadza się do tego, by wynająć nurków, którzy w naszym imieniu będą przeszukiwać głębiny w poszukiwaniu złota, diamentów i innych świecidełek. Nurka – czy nurków – warto wyposażyć w ekwipunek pozwalający na schodzenie na głębinę. Pola z wrakami wokół mapy różnią się jasnością i właśnie zakresem głębokości. Na każde z owych miejsc kładzie się karty skarbów. Jedynie na płyciźnie nurek poradzi sobie bez dodatkowego wyposażenia. Ale uwaga! Legenda głosi, że na dnie legowisko sprawiły sobie morskie bestie. Chwila nieuwagi i nurek, na którym pracodawca będzie chciał zaoszczędzić i nie kupi mu harpuna, zginie, a skarb pozostanie własnością potwora.
Każda akcja – posłanie nurka na zwiady, skorzystanie z usług złodziejaszka, który ukradnie dla nas część majątku wybranego przeciwnika, kupno towaru w sklepie czy wymiana skarbów na pieniądze (to ważne! Skarby niesprzedane w trakcie gry po rozgrywce schodzą po nieatrakcyjnej cenie) – zajmuje jedną turę. Wygrywa gracz, który po dziesięciu dniach będzie mógł pochwalić się największym majątkiem. Warto rozważnie planować grę, bo w przypadku, gdy w tej samej chwili linę dla nurka chce nabyć dwóch lub więcej graczy, będzie ona odpowiednio droższa. Tak działa wolny rynek.
A zatem: dawać nura!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz