czwartek, 14 kwietnia 2016

Munchkin, czyli poigrywanie z RPG


Parodia, absurd, beczka śmiechu i zażarta walka w jednym - oto Munchkin. Jest to gra, która przypomina rozgrywki fabularne - zdobywamy skarby, pniemy się po poziomach i walczymy z napotkanymi potworami. W przeciwieństwie jednak do większości gier tego rodzaju w Munchkinie nie przejmujemy się odgrywaniem postaci. Bez udawania i szopki przechodzimy prosto do tego, co gracze lubią najbardziej - skarbów, ekskluzywnego ekwipunku, trzaskania poziomów i walki.

Tak, walki. A z kim?

Potwory w Munchkinie spotkać można przeróżne: od Wszech Łonowych, przez Forumowe Trolle, Ogarki Chaosu, stwory jak Tańczący z Kościami czy Prawie Jak Wampir aż po Poborców Podatków (strzeżcie się tego ostatniego!). Jeśli czujemy szczególną ciągotę do Lovecrafta, mitycznych przedmiotów typu Młot Thora czy Zaczarowany Ołówek, końców świata i katastrof każdego rodzaju i typu albo Piratów z Karaibów, możemy sięgnąć po specjalne wydania Munchkina (więcej informacji na: http://munchkin.pl/katalog-gier/). Praktycznie każdy znajdzie tu coś dla siebie.



Poza kartami potrzebujemy jeszcze zapas wolnego czasu (nie sugerujcie się czasem gry podanym na pudełku - porządna partia Munchkina może trwać dobre 7 godzin) oraz paczkę osób (od 3-8), a im nas więcej, tym zabawniej, gdyż w  trakcie rozgrywki sojusze - powstałe zarówno w celu udzielenia pomocy jak i zgniecenia gracza, który wspiął się zbyt wysoko - tworzą się szybko, po czym rozpadają jak domki z kart… a niemal każdy z naszych byłych popleczników może chować urazę i tylko czekać na szansę odegrania się.



Zapomnij o przyjaźniach, więzach rodzinnych, uczuciach do lubej osoby. Liczy się poziom 10 i wycie rozjuszonych przegranych, gdy już go osiągniesz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz